poniedziałek, 20 stycznia 2014

Ponarzekać trzeba

Od niedawna nie lubię poniedziałków.Dokładnie od dwóch tygodni.Wtedy to też budząc się jak zwykle około szóstej rano,odkryłam,że niepotrzebnie wyrwałam się z poprzedniego stanu,bo przecież nie mam już dokąd się spieszyć.Moje stanowisko pracy owszem czeka,ale na kogoś innego.
Nawet chwile później,gdy pomyślałam o powodzie dla którego zostaje w łóżku i  pojawiający się uśmiech na mojej twarzy nie zmienił nastroju.Człowiek to taka istota,której trudno dogodzić.Pracowałam zaledwie dwa miesiące,narzekałam jak diabli,w duchu wyzywałam najbardziej obraźliwymi słowami współpracownice,szefową oraz cały system,a gdy przyszedł czas uwolnienia to mam minę kota srającego na pustyni.I zachowanie malkontenta wszechczasów.
Pocieszam się,myślać,że zniosę nicnierobienie dla tej małej istotki,która według lekarzy rozwija się prawidłowo,wysysając ze mnie wszystko co najlepsze.Daje się to odczuć.Raz,że odebrała radość ze spożywania kawy…Nie mówiąc o zapachu,który powoduje u mnie odruch wymiotny.Sprawiła,że rzucam się na śniadanie jak wygłodniały partyzant  wojenny,a po kilku kęsach waruje pod drzwiami toalety,by w razie czego zdąrzyć użyć muszli klozetowej.Obiady zazwyczaj ładnie mi pachną.Ich woń sprawia,że znowu nabieram  ogromnego apetytu,który znika podczas lądowania na podniebieniu pierwszego gryza.I dało by się to znieść,gdyby nie ślęcząca nade mną teściowa i pytająca czy smakuje.
A co,kurwa!Ty masz co innego na talerzu,że pytasz?Twoja porcja chyba tak samo niejadalna!No chyba,że dla mnie przygotowałaś specjalną wersje.
Jak dobrze,że ja jestem w tej ciąży i mam wymówkę,że już pojadłam!
Ogólnie to ona mnie chyba lubi.Albo doskonale udaje.W dupę by mi wlazła.Gdybym miała odrobinę większą albo ona schudła jakieś trzydzieści kilogramów.No,ale jest jak jest.Ja mam fajny,zgrabny tyłek a ona sporą nadwagę,więc najwyżej może mnie smarowac wazeliną.
Zazwyczaj nie bywam wulgarna.Ale co począć,jak znowu mnie dopadła w kuchni i zaczęła gdakac z samego rana,sprawiając że wyrosły mi kolce?I tak dobrze,że się tylko najeżam i swoje żale wypisuje w Wordzie a potem publikuje na blogspocie.Szwagierka powiedziałaby jej to wszystko prosto w twarz bez ogródek.Sama mi tak radzi.No ale ja dyplomatka..do teściowej tak tak tak a na blogu swoje.Wredna synowa! I co się dziwić biednej teściowej?Jeszcze przyjdzie kryska na Matyska.Nie raz pewnie role się odwrócą i to ja będę używała wazeliny zabiegając o jej względy.Niech tylko małe się urodzi a ja zachcę wyskoczyć na zakupy albo w celu oderwania się chwilowo od roli matki uciemiężonej!Wtedy zobaczymy treść moich błagalnych postów!
No,ale tak to już bywa i nie mnie zmieniać prawa tego świata.
Wcześniej napisałam „ małe się urodzi” i przeszedł mnie dreszcz.Z mieszanych emocji.Bo nie wierze,że doświadczam tego cudu,mówiąc patetycznie, i  moje wnętrznośći brzuchowe dają schronienie dla maleńkiej,wyczekanej latami istotki,którą kochamy już od dawna i mamy zaplanowane jak to dla mniej zmienimy i podporządkujemy całe swoje życie.Tyle,że panicznie boję się porodu,a przecież nie da się chyba tego uniknąć.Szkoda,że tak jakoś niesprawiedliwie obowiązki w związku z dziećmi natura podzieliła…Bo spłodziliśmy razem a trud porodu spocznie tylko na mnie.A ja próg bólu mam niski.Chyba,bo rzadko mnie cokolwiek boli i nie jestem przygotowana na ciosy poniżej pasa.A nasłuchałam się i obejrzałam kilka porodów w tiwi,wiec wiem mniej więcej co mnie czeka.No ale niech będzie,nie da się nic utargować…

4 komentarze:

  1. Dasz radę!!
    Poród rzeczywiście nie przypomina byczenia się na kanapie,ale szybko się o nim zapomina,zwłaszcza jak położą Ci na brzuchu Małą Kruszynkę:)
    Tylko nie słuchaj opowieści innych mam,nie oglądaj tych dzikich filmów rodem z piekła,bo nie ma co się martwić na zapas. Ja rodziłam 11godzin,moja przyjaciółka 30min:) Nie ma reguły:)
    Uszy do góry,cycki do przodu, i ciesz się swoim pięknym stanem:)
    Cholera zazdroszczę Ci,mimo że po ciąży nadal dźwigam zapasowe 7kg:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to z jednej strony narzekam na brak kilogramów a z drugiej cieszy mnie niezmienna waga.Nie mam obsesji na punkcie swojego wyglądu ale dbam o siebie od każdej strony...jedzeniowej,psychicznej,mentalnej i nei chciałabym aby ciąża i narodzenie dziecka cokolwiek zmieniło.Jeśli to tylko na lepsze!

      Usuń
  2. Anonimowy1/22/2014

    Nie myśl tyle o porodzie bo co ma być to będzie, nie unikniesz tego. Tylko niepotrzebnie się stresujesz. Ja byłam wyluzowana całą ciążę bo nie wiedziałam co mnie czeka... ale w sumie wspominam dobrze. Na pewno Zaopiekują się Tobą i Maluszkiem ;-) a wiesz co będzie? Chłopiec czy dziewczynka?
    Pozdowienia z Norwegii :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć...jedyne o czym marzę to aby dziecie urodziło sie zdrowe.A ja właśnie jestem świadoma tego co mnie czeka...nawet nie tyle z tv co z opowiadań bratowej,siostry,koleżanki.Zadbały dziewczyny o moją wiedzę,nie mogę mieć pretensji!

      Usuń