wtorek, 23 września 2014

Wyrwane z milczenia

Czas w porozumieniu z moją córką są dla mnie litościwi i nie jest tak tragicznie,abym nie miała wolnej chwili,ale za to wenę gdzies zgubiłam...
Być może córek wyssysa ją wraz  z poracją porannego mleka,bo za raz po rytuale zapominam o blogu,interecie i wszystkich swoich problemach,które nie dają zasnąć.Czasami myśl o blogu napawa mnie błogością.Taki luksus,że jednak i mimo wszystko jest sposób na to aby wylać z siebie ten jad i otworzyć wentyl dla złych emocji.A one kumulują się już tak długo,zatruwając mi życie i codzienność,która przeciez powinna być słodko różowa.Napisałabym ze wszystko za sprawą rodziny męłżona,ale to nie do końca prawda.Sama sobie jestem winna.Bo nie umiałam powiedzieć nie gdy było to konieczne.Bo bałam się wygłosić swoje zdanie.Bo nie nauczyłam się przez ponad trzydzieści lat życia,że o swoje sama musze zadbać.I czara się przelała.W złym momencie i miejscu,czym dolałam tylko oliwy do ognia i zamiast rozprawić się z tym wszystkim ostatecznie to rozpetałam kolejną bitwę.Nawet nie będę wchodzić w szczegóły,bo i tak wiem że nazwiecie mnie głupcem.Bo postawiłam się teściowej i szwagierce wtedy gdy akurat one wspomagały "nas" pomocą.Nas w cudzysłowie,bo ja tej pomocy nie chciałam i nie potrzebuje,no ale męłżon mój jest już innego zdania.A to nikt inny jak on dzwiga nasze domostwo na finansowych filarach,więc jak akurat mam w tej kwesti mało do powiedzenia.No i wyszłam na niewdzięczną idiotkę.
Co z tego,ze mam racje jak przedstawiam ją w zły sposób!Tracę punkty i siły do dalszej walki.Bo tak, moje życie to bitwa za bitwą...


9 komentarzy:

  1. Nie wiem co napisać...
    Na pewno nie jesteś głupcem!!!!
    Ja Cię rozumiem, nawet nie wiesz jak bardzo!
    Ściskam Cię mocno!
    Nie daj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje.
    Wiem,ze chcesz pocieszyć,ale niestety moje zachowanie świadczy o słabośći i głupocie.To,że inni to wykorzystują to już inna sprawa..
    Owszem, nie nauczono czujnośći ale tyle razy już mnie zaskoczono że powinnam się w końcu nauczyć reagować a nie płakac w poduszke,kumulowac złe emocje a potem wybuchać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonale Cię rozumiem. Również cierpię z powodu rodziny męża. Także żałuję że na początku się nie stawiałam. Może bym wyegzekwowała choć odrobinę szacunku w stosunku do mojej osoby. Cholera jasna, ja też jestem człowiekiem, a traktują mnie gorzej jak psa. trzy-m.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się postawiłam,ale poskutkowało tym,że nawet m się na mnie obraził.
    Wiesz co..wydaje mi się,że najlepszym wyjściem z tego nauczyć się nie przejmować,ale łatwo się mówi :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie potrafię się nie przejmować. Może jak się wyprowadzimy to będzie lepiej. trzy-m.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Życie. Znam to.
    Pozdrawiam
    PS: Dodaje do linków

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam ten stan, gdy niewiele ma się do powiedzenia i dobrze jest mieć chociaż tego bloga, gdzie nasze słowa mają jakąś wagę. Też się borykam z tym, żeby zrobić porządek w moim życiu raz na zawsze i by przejąć kontrolę. Tego właśnie ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W wolnej chwili proszę o mail na adres ariam13@wp.pl chciałam z Tobą porozmawiać o mojej sytuacji, która jest podobna do Twojej. Pozdrawiam Cię serdecznie. trzy-m.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej dziewczyny...jak się trzymacie???
    buziaki dla małego słoneczka :)

    OdpowiedzUsuń