środa, 2 kwietnia 2014

Wczesnoporanne bredzenie

Trudno jest obiektywnie przedstawiać swoją prawdę.Czasami wydaje mi się,że przesadzam,a innym razem,że jest naprawdę gorzej od tego niż przedstawiam.Obawiam się,że moje podejście często ma uwarunkowanie hormonalne albo nastrojowe,więc ta prawda eskaluje gdzieś w jedną i  w drugą stronę.Są też takie dni jak dzisiaj..wyciszenia.Mimo licznych zmartwień budze się rano jako tabula rasa i jest nowy begining.Niech wszystko dzieje się na nowo a co było a nie jest nie piszę się w rejestr.I własnie takie dzionki lubię najbardziej.Niebo ma kolor świtu,ale niebawem zakoloruje je pomarańczowa łuna słońca.Mimo ciężkiej nocy czuję się wyspana i wypoczęta.Córek kopała i dokazywała,ale i tak ją przechytrzyłam i udało mi się pospać na raty.A mąż przytulał i gdy wychodził do pracy poczęstował tradycyjnym buziakiem.

Młodej żonie bywa ciężko zrozumieć pewne sprawy.Mnie zupełnie niedawno udało się przekonać do słów,że powinniśmy z mezonem strzelac do jednej bramki.Niby takie oczywiste a jednak nie chciałam się temu poddać.Bo ja taki chojrak życiowy jestem.Zawsze pod prąd!No i okazuje się,że jeśli ma być wyjątek od tej zasady to niekoniecznie musze nim być ja.Bo odkąd celuję do tej samej bramki co ślubny,nie wazne czy właściwej,to jest lepiej.To znaczy wygrywam..ba bije na głowę teściową,szwagierkę i wszelkie inne stworzenia biorące jakiś udział w naszym życiu.Nie,nie naginam przy tym własnych zasad…Postępuje ostrożnie i metodycznie.Tyle,że ta wygrana to nie jest efekt jakiejś walki,bo ta skończyła się z chwilą gdy w pewnej sprawie stanęłam murem za mężem a On przy najbliższej okazji poparł mnie każdym argumentem jaki przyszedł mu na język.Niekoniecznie trafionym.Ale liczy się może nawet bardziej niż taki mocny as.Bo przecież skoro syn tak obstaje za żoną,nawet za cenę posądzenia go o głupote,to chyba łatwo nie będzie wyperswadować mu,że nie ma racji.Poza tym chyba czas na to,aby wszyscy zrozumieli,że tu o rację nie chodzi.My po prostu dojrzeliśmy do tego,aby budować nasze terytorium.My.Państwo X.Ja,meżon i córek.I wara temu kto chciałby wtargnąć w nasz świat z niecnymi zamiarami.

4 komentarze:

  1. Tak trzymaj kochana...znam z autopsji :-) ... warto z małżem iść jedną ścieżką... aby czasami też zboczyć :-P to też żadna zbrodnia :)..ważne aby się nie katować...
    Córeczka potrzebuje spokoju i waszej miłości... cudownie, że dziewczynka..no chyba że was zaskoczy..chłopak :-) też bardzo dobrze :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. wpadłam z rewizytą :-)
    a u mnie na blogu dominują posty dot.moich przemyśleń,ale wątki o Paryżu przewijają się również :)<3
    pozdrawiam

    ps: zgadzam się z Gosią...warto iść w jednym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje :)
    My też mamy córeczkę, choc nie ukrywam że w przyszłości chciałabym miec jeszcze synka :)
    Marzy mi się parka :)
    Ale tak naprawdę, nie ma to przecież znaczenia! Najważniejsze, aby było zdrowe!
    Fajnie napisałaś o tym terytorium...mój mąż ciągle tego nie rozumie...
    Ściskam wiosennie! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mąż zawsze powinien być za żoną, a żona za mężem w końcu jesteście rodziną :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń